Alicja siedziała w kuchni i przestraszonym wzrokiem wodziła za swoją nadmiernie energiczną siostrą. Anka opowiadała jej właśnie swoje ostatnie przygody. W odpowiednim świetle oczywiście.
- A ten elektryk? - zapytała Alicja.
- Elektryk, no tak - Anka potarła sobie czoło. - Będzie tu dzisiaj, niedługo. Ruszaj się, przecież ten cały syf trzeba sprzątnąć!
- To ja już nie mam żadnego wyboru?! - krzyknęła Ala żałośnie.
- Masz - uśmiechnęła się Anka. - Możesz sobie wybrać który pokój będzie twój.
Alicja zacięła usta i zaczęła zamiatać. W powietrze wzbiły się wirujące kłęby kurzu.
- Uważaj trochę! Boże, co za niezguła!
- Dzwoni ktoś! - odparła Alicja.
Anka pobiegła otworzyć. Za drzwiami stał młody facet o krótkich włosach... Po chwili Anka go skojarzyła. To był znowu on! Ten z Nowego Roku i z środy!
- Czego pan chce? - spytała wystraszona.
facet popatrzył gdzieś nad jej głową i odrzekł spokojnie:
- No tak, adres wydawał mi się znajomy...
- Ale o co chodzi?
- To ja się pytam o co chodzi. Dzwoniła pani do mnie w czwartek i...
- Boże! To pan!
- Nie. Elektryk.
- Cha, cha, ale śmieszne - wzruszyła ramionami. - Jeśli chciał mi pan zaimponować...
- Nie chciałem.
Patrzyli na siebie chwilę w milczeniu.
- No i co? - westchnął facet. - Dowiem się wreszcie o co pani chodzi?
- Trzeba zrobić instalację w dwóch pokojach... - Anka zaprosiła go do środka.
W trakcie oględzin elektryk zajrzał do jednego z pokoi gdzie krzątała się Alicja.
- A, to pan jest tym elektrykiem, o którym mówiła siostra. Że też się nie bała wpuścić pana do domu. Tu jest niebezpiecznie, niedawno jakiś facet gonił ją pod domem i chciał napaść!
Akurat na te słowa do pokoju weszła Anka. Zaczęła psykać na Alę i dawać jej znaki oczami. Niestety, na próżno.
- Coś takiego, napaść ją chciał - elektryk mówiąc do Ali patrzył na Ankę. - A kiedy to było? nie w środę czasem?
- W środę. A skąd pan to wie...
- Nieważne, nieważne - zdecydowała się wkroczyć Anka. - Widział pan wszystko, prawda? Zrobi mi pan to?
- Zrobię.
- A za ile?
Pan elektryk wymienił dość solidną kwotę. Ance aż dech zaparło.
- Co?! Za dwa małe pokoiki?!
- Obecna instalacja jest do niczego - poinformował ją spokojnie elektryk. - Trzeba będzie ciągnąć kable aż do rozdzielnicy. Przez cały dom.
- Ale ja tyle nie mam. Czy... Czy pan... Byłby skłony opuścić nieco cenę... Przecież polecił mi pana pan Wiesław... Ja byłabym panu za to bardzo wdzięczna... - i tu Anka przybrała minę, która w jej mniemaniu miała być wdzięczna i zatrzepotała rzęsami. Efekt był tak żałosny, że Alicja aż odwróciła głowę by ni wybuchnąć śmiechem.
- nie interesuje mnie pani wdzięczność - oświadczył elektryk. - Chcę pieniądze. Tyle, ile powiedziałem. Gdy się pani namyśli to proszę dać znać. Byle szybko.
Pożegnał się chłodno i wyszedł.
- Boże, co to za cham - powiedziała bezradnie Anka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz